,,Gdy emocje już opadną jak po wielkiej bitwie kurz…” – tak, emocje już opadły po 60. Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim – „Sam na scenie” w Słupsku. Za chwilę pozostaną wspomnienia, ale zanim to nastąpi pragnę podzielić się swoimi refleksjami. A mianowicie tym, że czułam się wyróżniona możliwością bycia sama na scenie w Słupsku w pełnym tego słowa znaczeniu. Wspomnę, iż było to moje pierwsze zdobycie nagrody,jaką był udział w eliminacjach w Słupsku. Pojechałam tam sama bez swojego anioła stróża – Anety Ćwieluch, pełna obaw. Jednak z perspektywy czasu uważam, iż był to dobry pomysł. Moja podróż trwała ok. 13 godz., to dość sporo, tym bardziej, że w autobusie człowiek nie czuje się zbyt komfortowo. Ale dałam radę. W Słusku przywitał mnie mój pilot, z którym dotarłam do MDK Rondo. Od razu poczułam serdeczność organizatorów imprezy. Z biegiem czasu zjeżdżali się uczestnicy, z którymi szybko nawiązałam kontakt, mimo że różnica wieku była różna. Oglądając wszystkie monodramy zastanawiam się, nad którym mogłabym zatrzymać się i wgłębić. Myślę, że każdy miał w sobie coś ciekawego, coś, co przykuwa uwagę choćby na chwilę. Atrakcją kończącą imprezę był pokaz ogni, które prezentowała grupa teatralna ze Słupska. Oglądałam to wszystko z otwartymi ustami. Niesamowite! Dziewczyny tańcząc balansowały zręcznie ogniami, a chłopak im wtórował. To było świetne! Wspomnę jeszcze, że samo miasto Słupsk jest bardzo ładne, są tam miejsca, w których z przyjemnością można zaszyć się z książką i są również miłe kawiarenki, w których piłam pyszną kawę z poznaną koleżanką Gosią. Zdałam egzamin! Emocje towarzyszące pobytowi na festiwalu były różnorakie. Od wzruszeń, śmiechu po obawę i tremę czy sprostam oczekiwaniom swoim i bliskich ludzi. Stanęłam na scenie, zagrałam i jestem z siebie dumna. Opinie? No cóż, nie ze wszystkimi się zgadzam, ale każdy ma prawo głosu. Dziękuje za ciepłe słowa Pani Doroty Landowskiej, która swoimi uwagami dodała mi wiary w to, co robię. Dziękuję bardzo Anecie Ćwieluch za cierpliwość, pomoc i ciepło. Dziękuje Panu Markowi Łętowskiemu, dyrektorowi MDK w Bolesławcu za umożliwienie mi wyjazdu do Słupska. Również dziękuje Maćkowi Łagodzińskiemu za pomoc, rady i rozmowy, które również utwierdziły mnie w słuszności moich działań. Tegoroczny ,,Sam na scenie” dobiegł końca, ale pozostaną we mnie niezapomniane wspomnienia, cudowna atmosfera ludzi biorących udział oraz organizatorów, monodramy kolegów i koleżanek, które z wielką ciekawością oglądałam.
To pasja dodaje nam skrzydeł,
unosi Nas wysoko, daje radość,
uczy wytrwałości, walczy ze słabościami,
przezwycięża strach.
Irena Tkaczyk