Drugi wieczór z monodramem możemy uznać za równie ciekawy i udany jak pierwszy. Oprócz Klaudii Kowalik, która po raz kolejny zaprezentowała na naszej scenie spektakl „Dwudziesty pierwszy”, zobaczyliśmy także dwa nieznane
w Bolesławcu spektakle z Zielonej Góry w reżyserii Małgorzaty Paszkier-Wojcieszonek. Kamila Winkler przyjechała do nas z historią wiernej i kochającej aż do bólu kobiety, która do samego końca nie opuszcza swego męża – strażaka wysłanego do gaszenia pożaru reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu i tym samym skazanego na powolną śmierć. Przygnębiające, oskarżycielskie świadectwo bezsilności człowieka wobec losu i bezdusznego systemu, a zarazem hołd dla jego niezrozumiałej czasem wytrwałości i zdolności do poświęceń. Marta Pohrebny wcieliła się z kolei w słodką Darusię, dziewczynę, którą wszyscy we wsi uważają za pomyloną, bo nie mówi. Darusia jednak widzi, słyszy, czuje i rozumie więcej, niż wszystkim się wydaje. I skrywa w sobie tajemnicę, która staje się przyczyną tragedii. Aż strach pomyśleć, ile takich nieszczęść dzieje się tuż obok nas.
Kilka fotek pstryknął Krystian Kawa/bobrzanie.pl