Jolanta Koźmin zupełnie niedawno odkryła w sobie talent i pasję do malarstwa. Jednak powiedzieć o niej, że jest malarką, to jakby nic nie powiedzieć. Jola to artystka, która żyje sztuką, żyje dla sztuki i tworzy z taką radością, lekkością i energią, jakby chciała jak najszybciej nadrobić te długie lata, kiedy nie zdawała sobie sprawy ze swoich uzdolnień. Co najważniejsze, kocha dzielić się swoją pasją z innymi. Mało kto zdecydowałby się wydać własnym nakładem kalendarz ze swoimi obrazami tylko po to, żeby potem rozdać go bliższym i dalszym znajomym, a także zupełnie nieznajomym ludziom. Tak, tak, to nie pomyłka. Tego kalendarza nie można kupić! Ale żeby wejść w jego posiadanie, wystarczyło na przykład przyjść w ostatni piątek do Galerii Teatru Starego na wernisaż wystawy obrazów Jolanty Koźmin „Madonny i kobiety” połączonej z prezentacją tegoż kalendarza wypełnionego obrazami z cyklu „Madonny bolesławieckie”. Każdy z gości otrzymał na wejściu los w postaci reprodukcji jednego z prezentowanych dzieł, który przy pewnej dozie szczęścia mógł się okazać przepustką do otrzymania kalendarza. Nasze spotkanie zaczęliśmy od obejrzenia krótkiej impresji filmowej zainspirowanej twórczością bohaterki wieczoru. Później kobaltowo-białe anioły przeniosły nas na skrzydłach poezji w świat wyobraźni Joli. A kiedy wybrzmiały już wszystkie strofy i podziękowania, kiedy bukiety trafiły we właściwe ręce, nie pozostało nam nic innego, jak delektować się wysmakowanymi portretami madonn i kobiet, nie wspominając o ciastach upieczonych własnoręcznie przez ich autorkę. Kto wrócił do domu z pięknym kalendarzem (wydanym jedynie w ilości 100 sztuk) z dedykacją Joli, ten wie, że taki prezent to prawdziwy rarytas.
Foto: Jarosław Sawicki/MDK