autor: Ania Zając
Czy wszystko to liczba?
Jak zwykle – założyła na nóżki dwa buciki, zapięła trzy guziki swojej brązowej kurteczki, zeszła po piętnastu stopniach klatki schodowej w bloku, w którym mieszkała. Minęła dwa zielone świerki, jeden czerwony śmietnik i przeszła przez cztery białe i pięć czarnych pasów na asfalcie. Wreszcie była w parku. Kiedyś naliczyła, że jest tu pięćdziesiąt sześć drzew… albo może pięćdziesiąt cztery? Nieważne, będzie musiała policzyć jeszcze raz. Każde z piędziesięciuiluśtam drzew zaczęło żółknąć, a niektóre nawet nabrały czerwonych rumieńców. Ciekawe ile ich było? Ostatnio mama narzekała, że nie ma już kwiatów. A może jednak są? Takie żółte, pomarańczowe i czerwone, wszystkie w kształcie liści. Postanowiła jej to pokazać. Schyliła się i zaczęła zbierać jesienne kwiaty. Po piętnastu minutach miała już trzy żółte liście, trzy pomarańczowe i dwa czerwone. Brakowało jej tylko jednego czerwonego ‘’kwiatu’’. W tym momencie promień słońca padł na cudowny, bordowy liść. Schyliła się po niego, ale liść jej uciekł. Podniosła wzrok – przed nią stał śliczny Liściasty Lis.
– Witaj – odezwał się Lis .
Ona nie odpowiedziała, nie chcąc wystraszyć tego delikatnego stworzenia.
– Chodź ze mną, coś ci pokażę.
I zabrał ją w podróż.
– Lubisz liczyć, prawda?
– Tak, bardzo ! – wykrzyknęła z zapałem.
– Czy wszystko da się określić liczbą?
– Oczywiście!
Lis tylko popatrzył na nią swoimi liściastymi oczami i ruszył dalej.
– Skoro tak, jakiej liczbie odpowiada twoje imię?
Teraz ona musiała się chwilę zastanowić. Rodzice zawsze mówili do niej Kochanie, babcia Myszko, ale koleżanki wołały na nią Zuzia. Tak, to muszą być jej imiona, ale które z nich jest prawdziwe ?
– Każde z nich jest prawdziwe – odpowiedział Lis, czytając jej w myślach.
– Dla mnie jesteś zwykłą, podobną do innych Dziewczynką, dla rodziców jesteś Kochaniem i dla każdej innej osoby jesteś kimś innym. Więc ile jest ciebie? – Ona nie potrafiła odpowiedzieć.
– Widzisz, nie wszystko to liczba. Ja – to ja, ty – to ty, miłość – to miłość. Ale dla mnie ty – to ty, a dla siebie jesteś – ja . Dla każdego jedno może być drugim. Rozumiesz?
Nie miała czasu odpowiedzieć, bo Liściasty Lis rozwiał się na wietrze, a słońce skryło się za koronami drzew.
Pobiegła do domu. Przebiegła po pasach, minęła śmietnik i drzewa, i weszła po schodach. Zrzuciła butki i kurtkę, i pobiegła do mamy.
– Mamo, ile byłam w parku?
– Dwie godziny kochanie .
– Czyli – dla ciebie dwie godziny, a dla mnie kilka sekund… Z taką myślą poszła do swojego pokoju.