Kwietniowe, choć pachnące już majówką Bajkoczytanie, przyciągnęło całkiem sporą grupę dzieciaków spragnionych książkowych opowieści w niecodziennym wydaniu. Bo kiedy za stołem siadają aktorzy w strojach rodem z eposów rycerskich, by zaprezentować „Przygody Rycerza Szaławiły”, a nad parawanem pojawiają się obrazki ilustrując kolejne sceny, to już nie jest zwykłe czytanie. A kiedy jesteśmy w teatrze, czytamy opowiadanie o perypetiach Kulfona i jego przyjaciółki Moniki na spektaklu teatralnym, a potem wykonujemy z pomocą Renaty Dorosz kukiełki zwierząt, by zaprezentować je rodzicom w teatrzyku cieni, to nagle znajdujemy się w innym świecie. Seans seansie kina czytanego z użyciem przedpotopowego rzutnika na ręcznie przesuwane klisze to także rzecz jedyna w swoim rodzaju. Dzieci lubią Bajkoczytanie, a bajkoczytacze lubią dzieci – czego więcej nam potrzeba?